Kolejna książka z biblioteczki Indiany Jonesa: dziś pozycja z którą jak najbardziej warto się zapoznać, acz bezsprzecznie należy traktować ją wyłącznie w kategorii ciekawostki.
The Greatest Adventures of Indiana Jones
wydawca: HarperCollinsChildren’sBook | data wydania: 2008 | oprawa: twarda | stron: 32
Pierwsze wrażenie jak najbardziej pozytywne! Książka robi wrażenie sporym formatem (26.5 x 30 cm) oraz oryginalną i bardzo przyjemną w dotyku oprawą. Określenie miękko – twarda jest jak najbardziej w tym przypadku adekwatne, oprawa mianowicie przypomina coś w stylu poduszki: jest usztywniona, jednocześnie „wypchana” czymś miękkim, dzięki czemu delikatnie się ugina. W sumie może zbędny bajer, ale sprawdza się wyśmienicie.
Sama książka to coś w stylu dziennika, poświęconego oczywiście postaci Indiany Jonesa, ale prowadzonego, tu ciekawostka, przez jego najpierw przyjaciela, a później wielkiego rywala, Rene Belloqa oraz, co zrozumiałe pamiętając koniec Poszukiwaczy, jego syna. I tu pojawia się choćby trywialne pytanie, skąd niby Belloq miał dostęp do co poniektórych materiałów, wszak przecież nie łaził za Indianą krok w krok. Ale to w sumie mały szczegół, gdyż sam dziennik dostarcza sporo zabawy. I to dosłownie, gdyż jest zrealizowany w formie tzw. scrapbooka, czyli każda kolejna strona to porozrzucane w niby nieładzie najróżniejsze materiały, z których wiele ukrywa w sobie coś więcej. Znajdziemy tu wklejone bilety, pochowane notatki, rozkładane mapy, a nawet pełne książeczki czy „animowany” obrazek.
Wszystkie zdjęcia prezentujące poszczególne strony książki wykonałem w dwóch ujęciach: wpierw jak wyglądają strony zaraz po otworzeniu książki, a następnie co się zmieniło, gdy tylko co się da poprzesuwamy, pootwieramy, porozkładamy. Zabawa jest naprawdę przednia, choć niestety nie ma jej zbyt wiele, mała liczba stron powoduje, że koniec książki osiągamy relatywnie szybko. Tak samo wartość merytoryczna, informacji może jest całkiem sporo, ale to bardziej album do oglądania i zabawy. Jako ciekawostka sprawdza się wyśmienicie i w sumie tak należy go traktować. Tylko dla największych fanów Indiany Jonesa, lub miłośników oryginalnych publikacji.